KLUB MIŁOŚNIKÓW GÓR - ZĄBKOWICKI UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU

Nasz Klub oczami uczestników czyli wspomnień czar

Drodzy Klubowicze

Przynależność do Klubu Miłośników Gór w Ząbkowicach Śląskich – to sama radość i frajda. To spotkania i wędrówki po urokliwych szlakach górskich z bardzo wyjątkowymi i twórczymi ludźmi. Ale w życiu – jak to w życiu są radości i refleksyjne smutki, odchodzą od nas nasi przyjaciele - do lepszego świata. Tak się stało z naszą Zosią kochaną, Kazią i Grzesiem Wójcikami, Józkiem Ninardem, Jolą Tekieli i mężami naszych koleżanek, Basi, Elii ,Krysi, którzy dopiero zaczynali górską przygodę. Bardzo ich brakuje, ale trzeba i warto o nich wspominać:

Zosia – to Ona namówiła mnie i Staszka i pewnie jeszcze inne osoby do zapisania się do Klubu, to Ona wniosła dużo radości, pomysłów i wyrozumiałości, w sposób właściwy i taktowny potrafiła rozbroić jakieś napięcia, które się zdarzały w tak różnorodnej grupie. Zosia była wyjątkowa, jest twarzą naszych klubowych symboli, Zosiu – można odeszłaś na zawsze, by stale być blisko i my tę bliskość czujemy.

Kazia : bez Kazi nie byłoby radości śpiewania , miała wyjątkową zdolność znajomości na pamięć niezliczonej ilości piosenek. Pamiętacie bardzo radosny wieczór w Bieszczadach ? , dwie grupy Staszka i Kazi walczyły o to, kto zna więcej piosenek , które w tytule mają nazwy kwiatków, zwyciężyła oczywiście grupa Kazi, choć grupa Staszka też miała dobry wynik.

Grzesiek – mąż Kazi, fundator koszulek właśnie na ten wyjazd w Bieszczady, mamy je do dzisiaj. Zabawna scenka , jak Grześ na postoju wszedł do autokaru z bardzo intensywnie pachnącymi frytkami, oberwało Mu się od Pana kierowcy.

Józek – „góral” średniej kondycji, słynna Jego wędrówka po Bieszczadach, zakończona zwiezieniem z fasonem przez GOPR, a co, nie można czasem poszaleć ? – można.

Szkoda, że nie wszyscy mieli szansę dłużej cieszyć się górskimi wędrówkami, a my ich towarzystwem, ale cóż takie jest życie. Dlatego cieszmy się każdą wyprawą, ruch i śmiech – to najlepsze lekarstwo i za darmo.

Jeśli chodzi o wspomnienia z naszych wspólnych wypraw to na pewno zarówno ja jak i mój syn miło wspominamy wycieczkę na Borową, kiedy już spadł śnieg. Wspólne ognisko z kiełbaskami i te piękne drewniane bombki z imionami. Do tej pory, co roku w święta wiszą na naszej choince i jak patrzymy na nie to Was miło wspominamy. Beata Zalas

Wszystkie wypady z tak wspaniałą grupą Klubu Miłośników Gór uważamy za udane. Najbardziej jednak utkwił nam w pamięci kilkudniowy wyjazd w Beskid Żywiecki. Wyjście na Babią Górę tzw. Diablak okazało się super przygodą. Dopisała nam pogoda. Widok z grani zapierał dech w piersiach a ujrzenie potężnych Tatr dodawało sił i zachęcało do pokonania dalszej drogi. Mimo, że Jędrka złapał skurcz w obie nogi a Agnieszka ratowała go elektrolitami i naciąganiem nóg w odpowiedniej pozycji nie zniechęciło nas do dalszej wędrówki. Do dzisiaj za ,,uratowanie męża,, zwracam się do Agnieszki KOCHANIE. Nie wiem czy to zauważyła!? Sumując, wszystkie przygody związane z górami były dla nas super przygodą, satysfakcją i zawiązywaniem wielu przyjaźni. Cytując autora nieznanego ,,Życie bez gór jest jak życie bez przedniego zęba. Będziesz żył, ale nie będziesz się uśmiechać,,. Pozdrawiamy! Ela i Andrzej.
Nasz Klub oczami uczestników czyli wspomnień czar

Z okazji jubileuszu 10-lecia Klubu Miłośników Gór wracamy wspomnieniami do naszych najpiękniejszych wędrówek. Choć nie jesteśmy członkami Klubu od samego początku, to zdążyliśmy już przeżyć wiele niesamowitych przygód i zdobyć mnóstwo niezapomnianych doświadczeń. Dwie wyprawy szczególnie zapadły nam w pamięć - malownicze Pieniny oraz magiczne Bieszczady.

Jedna z najbardziej pamiętnych wycieczek z Klubem to wyprawa w Pieniny. Nie ma chyba lepszego sposobu na podziwianie tych gór niż spływ Dunajcem. Płynąc tradycyjną tratwą, zachwycaliśmy się wysokimi wapiennymi ścianami, które wrastały nad rzeką, tworząc krajobraz niemal bajkowy. Flisacy, opowiadając barwne historie, dodawali uroku tej podróży. Po spływie ruszyliśmy na podbój pienińskich szlaków. Zdobywanie Trzech Koron było nie lada wyzwaniem, ale widok ze szczytu wynagrodził każdy trud. Panorama, która rozciągała się przed nami - dolina Dunajca, Beskidy a w oddali Tatry - zapierała dech w piersiach. Nie sposób też zapomnieć o Sokolicy i jej symbolu - słynnej, samotnej sośnie. Choć dziś drzewo jest już uszkodzone, nadal stanowi jeden z najbardziej charakterystycznych punktów w Pieninach. Dodatkowym smaczkiem tej wycieczki była przejażdżka malowniczą trasą rowerową wzdłuż Dunajca. To jedna z najpiękniejszych tras w Polsce - łagodna, wijąca się wzdłuż rzeki, pozwalająca w pełni delektować się pienińską przyrodą.

Bieszczady to zupełnie inna bajka - dzikie, nieco tajemnicze, pełne magii. Już sama podróż w te strony wprowadza w nastrój oderwania od codzienności. Głównym punktem naszej wyprawy była Połonina Wetlińska i legendarny schron turystyczny Chatka Puchatka. Mimo, że schronisko przeszło modernizację, wciąż można tu poczuć ducha dawnych Bieszczad - surowych, wymagających, ale jednocześnie dających niesamowite poczucie wolności.

Najpiękniejsze były jednak wieczory. Po dniu spędzonym na szlakach, gdy zmęczenie mieszało się z satysfakcją, siadaliśmy razem przy ognisku, słuchając bieszczadzkiej muzyki. W kółko wracała jedna piosenka - Bieszczadzkie Anioły. Słowa o tych, którzy porzucili wszystko, by szukać swojego miejsca w górach, trafiały prosto w serce. W tamtym momencie wszyscy czuliśmy, że choć na chwilę staliśmy się częścią tej historii.

Choć Klub istnieje już dekadę, my dopiero zaczynamy swoją przygodę z jego historią. Każda wycieczka to nowe doświadczenia, piękne krajobrazy, ale przede wszystkim - wspaniali ludzie. Mamy nadzieję, że kolejne lata przyniosą nam jeszcze więcej niezapomnianych wypraw i wspólnych przygód. Bo góry to nie tylko szczyty do zdobycia, ale przede wszystkim emocje, które zostają z nami na zawsze.

Bardzo chcemy podziękować naszym przewodnikom - Włodkowi Jankiewiczowi, Pawłowi Migaczowi i Mirkowi Dębskiemu oraz Włodkowi Krajewskiemu. To dzięki Wam każda wyprawa była nie tylko przygodą, ale i niezapomnianą lekcją górskiej pasji. Dziękujemy za wspólne wędrówki i mamy nadzieję, że przed nami jeszcze wiele szczytów do zdobycia - razem. Natalia
Nasz Klub oczami uczestników czyli wspomnień czar

Witam serdecznie i serdecznie pozdrawiam koleżanki i kolegów członków KMG-ZUTW. W okresie dziesięciu lat uczestniczyłem w ponad 60 wyprawach, które wspominam bardzo serdecznie.

Swoją przygodę z KMG rozpocząłem od czwartej wyprawy, a było to 01.05.2015r. Wyruszyliśmy wtedy w Góry Sowie, celem było zdobycie Wielkiej Sowy (1015mpm).Po drodze zatrzymaliśmy się w Rzeczce, gdzie zwiedziliśmy podziemia należące do kompleksu RIESE(Olbrzym). Wrażenia z tej wyprawy były bardzo pozytywne, co zachęciło Mnie do dalszego uczestnictwa w kolejnych wyprawach. Do roku 2020 byłem czynny zawodowo, lecz starałem się uczestniczyć w organizowanych wyprawach.

Z dziesięciu lat działalności KMG najbardziej wspominam 22 wyprawę w dniu 18.03.17r na Wzgórza Lewińskie i najwyższy szczyt - Grodziec. Podczas tej wyprawy mieliśmy przywitać wiosnę, spalić i utopić marzannę, lecz los pomieszał Nam szyki. Zamiast wiosennej pogody w/w góra przywitała Nas typową zimową aurą. Padał deszcz, śnieg i wiał silny północny wiatr. Po zdobyciu w/w szczytu udaliśmy się do schroniska po czeskiej stronie. Gospodarz schroniska był zaskoczony Naszą wizytą, nie spodziewał się, że w taką pogodę ktoś Go odwiedzi. Zaproponował Nam z ciepłych napojów: herbatę i "teple pivo". Teple pivo to po czesku piwo w temperaturze otoczenia. Mimo, że byliśmy zmarznięci i mokrzy to zatrzymaliśmy się w tym schronisku. Po spożyciu paru "teplich piv " i ogrzaniu się powrócił Nam dobry humor. W drodze powrotnej do domu spaliliśmy Marzannę a jej szczątki zostały wrzucone do potoku. Do tej pory bardzo ciepło wspominam tą wyprawę i jak usłyszę "teple pivo" to Mi się ona przypomina i śmiać Mi się chce.

Patrząc z perspektywy czasu miło wspominam nasze kilkudniowe wyjazdy w Beskidy, Bieszczady, Góry Świętokrzyskie, Pieniny, Karkonosze oraz Tatry. Uczestnictwo w tych wyprawach przyczyniło się do poznania tych terenów pod względem turystycznym i kulturowym.

Bardzo serdecznie wspominam nasze wyprawy w dniu 11.11 Marsz dla Niepodległej i odśpiewanie hymnu dla uczczenia rocznicy Odzyskania Niepodległości. Bardzo ciekawa była 66 wyprawa w góry Wałbrzyskie-Borowa. Wejście na szczyt odbywał się w zimowych warunkach. Na szlaku zalegał śnieg i panował niewielki mróz. Tymczasem w Ząbkowicach śniegu nie było. Ale nie zima była atrakcją tej wyprawy. Wisienką na torcie tej wyprawy było zwiedzanie ogrodów zamku Książ rozświetlonych tysiącami lampek choinkowych-widok zapierał dech w piersiach. Było po prostu cudownie.

Wspominając dziesięć lat działalności KMG należy wspomnieć o naszych jubileuszowych wyprawach tj o 50 wyprawie, którą odchodziliśmy w Karkonoszach- Skalny Stół oraz 70 wyprawę w Góry Złote- Dalimilova Rozhledna gdzie obchodziliśmy jubileuszową 70-tą wyprawę.

Obchodząc jubileusz dziesięciu lat działalności KMG należy wspomnieć o naszych koleżankach i kolegach: Zosi S i jej siostrze Kazimierze, Józefie N, Waldemarze W., którzy od Nas odeszli i teraz wędrują po niebiańskich górskich szlakach.

Pisząc tych kilka słów muszę wspomnieć o wszystkich członkach KMG-tych aktywnych i tych, którzy z różnych względów nie wędrują po górskich szlakach. Atmosfera panujca podczas naszych wędrówek była bardzo koleżeńska, przyjacielska, pełna humoru i wzajemnego szacunku. Wiele zawartych znajomości kontynuuję do dziś.

Na koniec chcę serdecznie podziękować oraz życzyć wszystkiego najlepszego osobom, które włożyły wiele trudu, wysiłku i zaangażowania w organizację naszych klubowych wypraw ;tj Włodkowi Jankiewiczowi, Włodkowi Krajewskiemu, Pawłowi Migaczowi, Stanisławowi Suszowi, Jackowi Kamińskiemu, Sylwii i Ani oraz wszystkim, którzy pracowali przy organizacji wypraw. Tadeusz Szafrański


9024 Copyright © JKsoft 2018 - 2024 U:   H:   Zaloguj