KLUB MIŁOŚNIKÓW GÓR - ZĄBKOWICKI UNIWERSYTET TRZECIEGO WIEKU

   
   
   
   
Izerski maraton

Lato to cudowny czas, słońce otula ciepłymi promieniami otaczający nas świat: pola, łąki, morza i góry. Dlatego też wczesnym rankiem gnamy w góry, aby zobaczyć jak sierpniowe słońce oświetla szczyty i kotliny. Dzisiejsza 97 wyprawa Klubu Miłośników Gór była długa i wyjątkowa (jak zresztą każda z naszych wypraw) a prowadziła nas przez sąsiadujące z Karkonoszami a jakże inne od nich Izery. Zanim jednak rozpoczęliśmy wędrówkę łagodnymi, izerskimi szlakami, kolejka gondolowa pomogła nam w szybkim dostaniu się na Stóg Izerski, skąd mieliśmy rewelacyjne widoki na Świeradów Zdrój i Karkonosze. A w przytulnym schronisku przywitał nas zapach świeżo parzonej kawy i jagodzianek. Śniadanie idealne. Wędrówka nie sprawiła większych trudności, spacerowym krokiem i bez pośpiechu przemierzamy długie kilometry dróg wijących się przez lasy i górskie łąki porośnięte wysokimi trawami. Mijamy Polanę Izerską i docieramy do Chatki Górzystów malowniczo usytuowanej na Hali Izerskiej. Gdzie okiem sięgnąć, widać łąki, łąki, łąki, które zmieniają powoli swoje barwy z soczystej zieleni na późnoletnie beże. Tym sposobem przebyliśmy już połowę zaplanowanej trasy, nawet nie wiem, kiedy to zleciało. Chatka Górzystów to jedyne zabudowania pozostałe po wiosce Gross-Iser, która znajdowała się na Hali Izerskiej. Obecnie miejsce to przyciąga tłumy turystów nie tylko pięknymi widokami, które się stąd roztaczają, ale również dobrym jedzeniem a konkretnie naleśnikami z serem i jagodami. Palce lizać. Miłośników naleśników było w ten sobotni dzień bardzo dużo, dlatego najwytrwalsi stali w ogonku za tymi smakołykami aż 1,5 godziny. Czy było warto? Wierzcie mi – było :) Po sielskim wypoczynku najwyższa pora ruszyć w dalszą drogę, tym razem trudniej, bo pod górkę. W końcu zmierzamy na najwyższy szczyt gór Izerskich – Wysoką Kopę (1127m npm.). Po drodze mijamy Sine Skałki, drugie co do wysokości wzniesienie w tych górach. Roztacza się stąd niesamowita panorama na Karkonosze. Warto więc zatrzymać się tutaj na dłuższą chwilkę. Dla wszystkich traperów chcących zdobyć Koronę Gór Polski tudzież inne Korony, małe zaskoczenie. Pomimo, iż szczyt Wysokiej Kopy znajduje się poza szklakiem, tabliczka z nazwą szczytu została postawiona przy szlaku czerwonym z uwagi na domowników – cietrzewie. Nie przeszkadzamy im i cichutko kierujemy się przez Zwalisko na Wysoki Kamień cichymi leśnymi ścieżkami w towarzystwie śpiewu ptaków, ogrzewani promieniami popołudniowego słońca. Ciszę przerywają jedynie śmiechy uczestników wyprawy. Wędrujemy niespiesznie, nic nas przecież nie goni, nawet czas jakby stanął w miejscu. Jeszcze tylko jedno podejście i jest: Wysoki Kamień (1058m npm.) a na nim niedawno wybudowane schronisko wraz z nową wieżą widokową. Karkonosze, Góry Kaczawskie, Rudawy Janowickie, Góry Izerski i cała Kotlina Jeleniogórska, wszystkie te pasma można ujrzeć właśnie stąd. Cierpiących na bezsenność i nie tylko ich zachęcam do odwiedzenie tego miejsca o wschodzie lub o zachodzie słońca. Wrażenia gwarantowane. Moim skromnym zdaniem jest to jedno z najpiękniejszych miejsc w Sudetach. Teraz jeszcze tylko Czarna Góra ze swoimi Czarnymi Skałami i w towarzystwie zachodzącego słońca schodzimy do Zakrętu Śmierci, gdzie czeka nasz autokar. Choć Izery tak jak Karkonosze też są dosyć popularne wśród turystów, na szlakach nie było tłumów (wszyscy chyba stali w kolejce w Chatce Górzystów), od czasu do czasu mijali nas rowerzyści pozdrawiając uśmiechem. Dzięki łagodnemu ukształtowaniu teren, jest to idealne miejsce do uprawiania tego sportu. A wycieczka chociaż bardzo długa, bo aż ok. 25km w nogach, myślę, że nie specjalnie dało się nam we znaki, a piękne krajobrazy wynagrodziły wszelkie niedogodności (jeśli takie były). Nasz przewodnik jak zwykle spisał się doskonale. Włodku – dziękuję. Na zakończenie chciałabym złożyć Ci życzenia zdrowia, zdrowia i jeszcze raz wytrwałości w oprowadzaniu nas po górskich szlakach z okazji Dnia Przewodnika Górskiego. Do zobaczenia na szlaku, Sylwia.
Hruby Jesionik

W czerwcu tego roku podczas pobytu w Tatrach Klub Miłośników Gór zdobył aż pięć dwutysięczników. Podczas naszej 96 wyprawy w Wysoki Jesionik również mamy zamiar zdobyć 5 szczytów, z tą różnicą, iż będą to czeskie tysięczniki. Naszą wycieczkę rozpoczynamy w Karlovej Studance, skąd docieramy do schroniska Ovcarna. Pogoda zapowiada się rewelacyjnie, więc z uśmiechami na ustach wyruszamy na szlak. Trasa od samego początku pnie się łagodnie w górę pośród zielonych górskich hal urozmaiconych letnimi kwiatami i rozmaitością traw, które bujają się niczym morskie fale w rytmie, który nadaje im wiatr. W oddali pozdrawia nas Pradziad (najwyższy szczyt Jeseników) wraz z jego charakterystycznym schroniskiem. W oddali można zobaczyć również grupę skalną Pertovy Kameny. Ponoć związana jest z nimi legenda o kowalu. Ciekawskich zachęcam do poszperania w necie. Niestety formację tę można oglądać tylko z daleka, gdyż nie prowadzą tam szlaki turystyczne. Wiatr się wzmaga, jego szum zakłóca wszelkie rozmowy. Jest do tego bardzo psotliwy: ściąga z głów czapki i kapelusze. My dumnie stawiamy mu czoło i nie poddając się maszerujemy pod prąd, aby dojść na pierwszy tysięcznik: Wysoka Hole - 1465m npm. Rozległy i płaski teren sprawił, iż pełnił funkcję poligonu a w okresie II wojny światowej planowano tam budowę lotniska. Na szczęście do tego nie doszło. Oprócz poligonu na szczycie znajduje się również kamień wyznaczający granicę historyczną Śląska i Moraw oraz granicę trzech państw feudalnych: zakonu krzyżackiego z Brutalu, państwa velkokolosińskiego oraz państwa janowickiego. Łagodne wzniesienia sprawiły, iż niezauważalnie zdobywamy kolejne tysięczniki - Kamzičnik (1420m npm.) oraz Velky Maj (1385m npm.). W oddali widać górski pejzaż oświetlony jaskrawym słońcem oraz pola malowane złotym zbożem i przeplatane zielenią łąk. Nad nami błękitne niebo dopełnia widoku jak z pocztówek. Co prawda omijamy jeden tysięcznik (nie wiem, kto wyznaczał te szlaki) - Jeleni Hrbet (1367m npm.), ale za to docieramy do Jeleni Studanki, źródełka usytuowanego na jego zboczu i relaksujemy się przy jego kojącym szumie wypływającej z niego wody.

Kolejny tysięcznik nieco różni się od poprzednich, jego szczytowe skalisko jest wspaniałym punktem widokowym jak również świetnym miejscem na ciekawe zdjęcia. Mowa tu o szczycie Pecny o wysokości 1334m npm. Choć wiatr dmucha tu niemiłosiernie, sesja fotograficzna musi być. Nikogo na szczęście nie porwało, wszyscy w komplecie docieramy na Ztracene Kameny (1251m npm.). Skąd na szczycie góry wzięła się tak potężna ilość ogromnych bloków skalnych? Ponoć jest to sprawka samego diabła. Niezależnie jednak, kto tego dokonał, wygląda to imponująco. Sami musicie to zobaczyć. Kamienistą ścieżką schodzimy ze Ztracenych Kameny wprost na przełęcz Skritek, gdzie wita nas nietypowy skrzat pilnujący swoich rozległych terenów.

Myślę, iż wszyscy uczestnicy wyprawy zgodzą się ze mną, iż Hruby Jesienik wart jest odwiedzenia a spacer tak pięknym widokowo szlakiem sprawia, że chce się więcej i więcej. Za to wszystko składam podziękowania organizatorom i przewodnikowi Włodkowi J., który opracował trasę i bezpiecznie nas nią przeprowadził. A na więcej zapraszam już niebawem, tym razem w Izery. Do zobaczenia na szlaku, ST.
Tatrzańska przygoda

Dzień 1 Pamiętam naszą ostatnią klubową wycieczkę w Tatry w 2020r., wyprawę do Słowackiego Raju oraz zdobycie Rysów. Jakby to było wczoraj. Po czterech latach Klub Miłośników Gór powraca w Tatry na swoją 95 wyprawę. Czasu na realizację wyjazdowych planów mamy niewiele, a tak dużo do zobaczenia, dlatego wyjeżdżamy w godzinach nocnych do Zakopanego, aby od rana wyruszyć na szlak. Pierwszego dnia, tak na rozgrzewkę wjeżdżamy na Kasprowy Wierch, skąd podziwiamy pierwsze widoki na tatrzańskie szczyty. Nie tylko na góry warto popatrzeć. Tego słonecznego dnia można było zaobserwować na niebie rzadkie zjawisko - efekt „halo” na słońcu. Słońce delikatnie grzeje naszą skórę, chłodny wiatr chłodzi nasze zapędy, żebyśmy za szybko nie zeszli z górskich szlaków. Dzisiaj zdobywamy nasz pierwszy dwutysięcznik znajdujący się w Tatrach Zachodnich – Beskid (2012m npm.). Przez Przełęcz Liliowe schodzimy do Doliny Gąsienicowej. Kiedyś na tych halach był prowadzony wypas, stąd też tak liczna obecność szałasów pasterskich. Nie wiem czy wiecie, ale kiedyś Dolina ta miała nazwę Doliny Gąsienicowych Stawów. Oprócz najbardziej znanego Czarnego Stawu Gąsienicowego znajduje się tutaj kilkanaście innych mniejszych stawów. Kamienne górskie granie, słońce i chmury tworzą niesamowite pejzaże, które na zawsze pozostaną w naszej pamięci. Chociaż na północnych stokach nadal zalega śnieg, tatrzańska przyroda powolutku budzi się do życia. Zielone górskie łąki i hale obsypane są sasankami, dzwonkami, goryczką czy lepnicą bezłodygową. Na Hali Gąsienicowej w schronisku Murowaniec robimy zasłużony odpoczynek przy chłodnym napoju, w końcu nawodnienie w górach to podstawa ;) Schodzimy powolutku do Doliny Jaworzynki, która otula nas lasem i chroni przed wiatrem. Pozwala nam jednak na dalsze podziwianie widoków na Królową Kopę, Kopę Magury i Jaworzyńską Czubę. Naszą wędrówkę kończymy w Kuźnicach, które stanowią część Zakopanego. To właśnie stąd rozpoczynają swój bieg liczne szlaki turystyczne w Tatry Zachodnie.

Dzień 2 Słońce powolutku wychyla się zza górskich szczytów i promieniami budzi mieszkańców Zakopanego i ząbkowickich górali, którzy z uśmiechem na ustach przygotowują się na spotkanie z kolejną tatrzańską przygodą. Zaopatrzeni w dużą dawkę energii jedziemy do Kir, gdzie swój początek ma Dolina Kościeliska (druga pod względem wielkości dolina w Tatrach po Dolinie Chochołowskiej). Dzielimy się na dwie grupy. Jedna przemierza dolinę, podziwiając liczne wapienne formy skalne i wąwozy. W dolinie znajdują się również liczne jaskinie, w tym Jaskinia Mroźna czy Mylna. Czy nasi dolnośląscy klubowicze zechcą je eksplorować? Pewne jest to, że w dolinie nie ma czasu na nudę. Na Hali Ornak można zachwycić się panoramą zielonych hal i zboczy, turni porośniętych świerkowym lasem. W tym urokliwym zakątku Tatr na Małej Polanie Ornaczańskiej znajduje się klimatyczne Schronisko PTTK na Hali Ornak, gdzie można się zrelaksować w otoczeniu tatrzańskiej przyrody. Druga grupa pod przewodnictwem tatrzańskiego przewodnika Emila kieruje się na Czerwone Wierchy – masyw górski Tatr Zachodnich, który swą nazwę zawdzięcza roślinie o nazwie sit skucina porastającej jego zbocza, które późnym latem przybierają czerwoną barwę. W skład masywu wchodzą: Ciemniak (2096m npm.), Krzesanica (2122m npm.), Małołączniak (2096m npm.) i Kopa Kondracka (2005m npm.). Bardzo długie i mozolne podejście pod Ciemniaka wynagradzają nam niesamowite widoki. Podczas sporej części naszej wędrówki towarzyszy nam widok na śpiącego rycerza Giewont. Chociaż odległości między kolejnymi szczytami są niewielkie, ich przejście znacznie się wydłuża. Powód jest jeden – widoki: strzeliste szczyty, zielone stoki, urwiska i to wszystko skąpane w wiosennym słońcu. Dumni ze zdobycia Czerwonych Wierchów schodzimy na Przełęcz pod Kopą Kondracką, skąd jak na wyciągnięcie ręki widać Schronisko na Hali Kondratowej. Do pokonania mamy tylko schody, schody, kamienne schody …… W końcu docieramy do Doliny Kondratowej a następnie Doliną Bystrej schodzimy do Kuźnic. Wielogodzinny marsz każdemu dał się we znaki, ale warto było pokonać tę trasę, aby móc zobaczyć piękno i potęgę Tatr. Po takej wyprawie wszyscy zasłużyli na chwilę relaksu i odpoczynek. Jedziemy więc na Chochołowskie Termy, gdzie w pełni korzystamy z oferowanych atrakcji: baseny termalne, kąpieli siarkowych, jacuzzi.

Dzień 3 Trzeci dzień obudził nas słońcem, ale pogoda bardzo szybko uległa zmianie. Jak to w górach. Intensywne opady deszczu uniemożliwiły nam wyjście w góry. Szkoda. Czas wolny spędzamy na odpoczynku i spacerach po Zakopanem. Krupówki, Gubałówka, Jaszczurówka to tylko kilka z wielu ciekawych miejsc w Zakopanem, które oglądamy. Zakopane i Tatry mają jeszcze wiele pięknych i ciekawych miejsc do pokazania. Na pewno wielu z Was się ze mną zgodzi, że trzy dni w tak cudownym miejscu to zdecydowanie za mało. Nie mam jednak wątpliwości, że jeszcze tu wrócimy i to nie jeden raz. Z tego miejsca chciałabym podziękować wszystkim za uczestnictwo w tym wyjeździe, dzięki za wspaniałą atmosferę i cudownie spędzony czas a organizatorom i przewodnikom za trud włożony w jego przygotowanie. Do zobaczenia na szlaku, Sylwia.


2059 Copyright © JKsoft 2018 - 2024 U:   H:   Zaloguj